Angelus Mortis
msza.net
Jak się modlić, aby być wysłuchanym 15.07.2006

Zachęty Chrystusa Pana do modlitwy błagalnej są różnie formułowane, wszystkich tu teraz nie przytoczę. Ale zwraca uwagę, że są tak liczne.

Może jedna, tytułem przykładu:

Marek 11, 22-24

22 Jezus im odpowiedział: "Miejcie wiarę w Boga!
23 Zaprawdę, powiadam wam: Kto powie tej górze: 'Podnieś się i rzuć się w morze', a nie wątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni się to, co mówi, tak mu się stanie.
24 Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie.

Po ...nastu latach rozmyślań, konsultacji i prób doszedłem do sposobu modlitwy błagalnej, który, jak dotąd, nie zawodzi (a jeśli zawodzi, to w stosownym czasie okazuje się, że wysłuchanie danej prośby byłoby ze szkodą dla mnie).

Proszę przygotować przybory do pisania.

1. Ustalić, czy rzecz, o którą prosimy Pana Boga, nie jest Mu niemiłą.

Modlitwa o zwycięstwo ulubionej drużyny piłki kopanej wydawa mi się naiwną and śmieszną, ale nie ma w niej nic złego.
Modlitwa o rychłą, długą i bolesną agonię dla p. Senyszyn - zamiast modlitwy o jej nawrócenie oraz modlitwy przebłagalnej za jej postępki - wydawa mi się bezecną i ogólnie nieprawidłową. Jeśli Pan Bóg zaplanował dla tej nieszczęsnej kobieciny jakieś bolesne pieriepałki, to ma je jak w banku i bez naszych modlitw. Nasza rola jest inna, jak mniemam.

2. Ustalić, czy się znajdywamy w stanie łaski uświęcającej.

Znalazłszy tu przeszkodę - bezzwłocznie ją usunąć.

3. Ustalić, czy nie mamy ku komuś nienawiści i braku przebaczenia.

Znalazłszy tu przeszkodę - bezzwłocznie ją usunąć.

4. Ustalić, czy ktoś nie żywi nienawiści do nas i nie chce nam czegoś wybaczyć.

Znalazłszy tu przeszkodę - bezzwłocznie uczynić wszystko, by ją usunąć.

5. Modlić się raz do tej, raz do innej Osoby Trójcy Świętej, ale do jakiejś konkretnie wybranej - jako że modlitwa to relacja osób właśnie.

Zaniedbuje się (z różnych przyczyn, o których przy innej okazji) modlitwę do Boga Ojca.
Powiedziała mi jedna świątobliwa osoba, iż niektórzy nauczyciele życia duchowego i mistycy twierdzą, że dobra modlitwa kierowana bezpośrednio do Boga Ojca jest wysłuchiwana bezpośrednio i nad podziwienie szybko.

6. Szturmować kupą (niesprzeczne z punktem 5!)

Kupą, to jest z pomocą Matki Bożej, św. Józefa, wszelkich innych Świętych Pańskich. Zachęcać do współpracy świętych "mało zajętych", "bezrobotnych", a nie tylko i wyłącznie św. Antoniemu, św. Judzie Tadeuszowi i innym "superstars" głowę suszyć.
Robić sobie jak najwięcej znajomości w Czyśccu. Pono niosąc ulgę tamtejszym nieborakom zyskujemy tak ogromną ich wdzięczność, popartą tak żarliwą za nas modlitwą, że Pan Bóg rad ich wysłuchuje.
W trzeciej kolejności załatwić sobie wsparcie lądowe, tj. wciąż pozostających w ciele. Im lepiej rozwiniętych pod względem życia duchowego, z Panem Bogiem zaprzyjaźnionych, tym lepiej.

7. Modlić się pobożnie - tj., najprościej mówiąc, mając na uwadze wielkość i majestat Osoby, ku której się zwracamy.

Niestety, posiadając to na uwadze łatwo, że tak powiemy, zbaranieć.
Tu z pomocą przychodzi nam nieprzebrana skarbnica sposobów, formuł i nabożeństw Kościoła. Brać i wybrać - wszystko darmo, bez opłat tantiemowych! Śmiele!

8. Modlić się wytrwale - a więc, najkrócej pisząc: im częściej i regularniej, tym lepiej.

Czasem Panu Bogu podoba się dawać dopiero wtedy, gdy dostrzeże naszą determinację do wytrwania w dobrym. Jej przejawem jest m.in. determinacja i nieustępliwość (czasem dłuuuugotrwała...) w modlitwie.

9. (uwaga, gwóźdź programu!) - modlić się UFNIE, z wiarą.

Owoż, Mili, tu się dopatrywam wieloletniej nędzy mojej modlitwy, która to nędza, zauważam nie bez radości, szczęśliwie tak jakby się zmniejsza.

Cóż to bowiem znaczy "z wiarą, że modlitwa będzie wysłuchana"?

(DISCLAIMER: Odpowiadam w imieniu swoim, nie Kościoła.)

Mianowicie: nic tu nie pomaga wzbudzanie w sobie stanów psychicznych pt. "Mam pewność, że tak się stanie", psychotechniki jakieś, panie, typu afirmacja, autosugestia etc.
Nawet jeśli ich tak nie nazywamy. Nawet jeśli się oburzamy, gdy ktoś je tak nazwie.

Krześcijaństwo jest religią do bólu konkretną.
Tu się operuje namacalnym konkretem, a nie jeno abstrakcyjnymi dywagacjami.

Na pytanie "Co to znaczy miłować Boga?" Pan Jezus nie daje opisu przeżyć psychicznych, tylko odpowiada: "Wypełniać wiernie przykazania".

Na pytanie "Co to jest wiara?" św. Pius X odpowiada w encyklice "Pascendi Dominici gregis", że nie jest to jakieś ulotne uczucie, przeczucie, z głębin osoby się dobywające, jeno akt rozumu (ROZUMU, uważacie!), którym to a to uznaje się się za prawdziwe ze względu na autorytet mówiącego, tj. Kościoła.
Co to znaczy "uznać za prawdziwe"? To znaczy nie bać się opierać na tym dalszego rozumowania i działania. Uznaję za prawdziwe twierdzenie inżyniera, że jego most wytrzyma ciężar mnie i mojego samochodu TYLKO wtedy, gdy rzeczywiście nie boję się na ten most wjechać.

Cóż więc znaczy modlić się z wiarą, że modlitwa ta zostanie wysłuchana?

Ogólnie rzecz ujmując - poprzeć tę modlitwę CZYNEM, POSTĘPOWANIEM takim, z którego wynika, iż oczekujemy, że modlitwa o RZECZ DOBRĄ, BOGU MIŁĄ zostanie wysłuchana.

Najchytrzejszy i najszkodliwszy z demonów ma okulary i togę profesora matematyki, a dokładniej probabilistyki.
Palce ma zetknięte końcami, nogę na nodze. Mówi rzeczowo, płynnie, składnie. Pokazuje tabele, wykresy, sypie przykładami z życia wziętymi.
Co drugie jego słowo to "rozsądek", "roztropność", "dar rozumu" itp.

Słuchając go wojacy Jozuego nigdy nie poszliby garstką na tysiączne zastępy pogan.

Słuchając go św. Piotr nigdy nie zacząłby iść po wodzie jeziora Genezaret.

Słuchając go (i lekarzy) św. Maksymilian Maria Kolbe, prawie nie mając płuc, zamiast jechać do Japonii położyłby się w izbie chorych i dał się pielęgnować.

To napisawszy widzimy, że drugim goździem programu jest tu, obok wiary (w rozumieniu jak wyżej), założenie i stała rozbudowa katalogu rzeczy dobrych - o które modlić się warto.

Spróbujmy na początek:

Powołany do ojcostwa/powołana do macierzyństwa mają prawo (a zapewne i obowiązek) modlić się o dobrą, popłatną pracę, odpowiednią (nie za dużą, ale i nie za małą) liczbę dzieci, o zdrowie tychże dzieci, jako też i swoje i małżonka/-i, o mieszkanie, samochód itd.

Modlić się o szczęśliwą rodzinę, a jednocześnie odkładać ożenek/zamęście i poczęcie dziatek do czasu, gdy się znajdziemy na liście 100 (a niechby i nawet 100 000) najbogatszych Polaków - to jednak modlić się bez odpowiedniej wiary.

Aha, zalecane przez purystów dodawanie legalistycznej klauzuli "jeśli taka jest Twoja wola" wydawa mi się cokolwiek na bakier z postawą dziecięctwa Bożego.
Toż wiadomo, że jeśli nie będzie to wolą Bożą, to Pan Bóg tego nie da.
A tak tylko już na wstępie robimy sobie różne zastrzeżenia, "roztropnego dystansu" nabieramy i tym podobne płotki i barierki w mózgu i w sercu sobie stawiamy.

A więc jeszcze krócej:
trza się modlić ORAZ działać tak, jakbyśmy mieli pewność, że już jesteśmy wysłuchani.

Poważnie.
Najpierw sami spróbujcie, a dopiero potem wsiadajcie na mnie, że naiwnie bzdurzę.

do góry