Czy bracia Kaczyńscy są dostatecznie wprowadzeni w arkana walki na poziomie duchowym?
29.09.2006
Szanowni współpracownicy PP. Prezydenta i Premiera!
Żadnego z braci Kaczyńskich nie znam osobiście. Wiem, że są katolikami, ale nie wiem jaki typ religijności prezentuje każdy z nich, jaki nurt duchowości katolickiej jest im bliski, jak wygląda ich życie modlitwy, jak dalece są zaawansowani w życiu duchowym.
Prawość, determinacja w walce ze strukturami zła, ofiarna służba na rzecz dobra wspólnego - wszystko to bardzo cenne cechy. Bravo!
Interesuje mnie jednak na ile obaj panowie mają świadomość faktu, iż wielkich i trudnych dzieł, w tym także wielkich projektów politycznych, nie sposób opierać na działaniach czysto doczesnych, ziemskich, ludzkich.
Wynik starcia między jedną "krwią i ciałem", a drugą "krwią i ciałem", jednej inteligencji ludzkiej z drugą inteligencją ludzką - to loteria.
Jeżeli do czysto ludzkiej roztropności i męstwa dołoży się ufne oddanie dobrych dzieł Bogu i Jego Aniołom, to szanse na zwycięstwo znacznie się zwielokrotniają.
W polityce (i w ogóle w każdej ludzkiej aktywności) stale pojawia się element spekulacji, uprzednich założeń, "gry w ciemno". Wszystkiego przewidzieć nie sposób. Na wszystko wpłynąć nie sposób.
Nie sposób - człowiekowi. Dla Opatrzności to bułeczka z masełeczkiem.
Zapytowywuję się więc, czy w otoczeniu Bliźniaków jest ktoś, kto jest w stanie przekonać ich do tego, że np.:
- stałe wsparcie wspólnot modlitewnych (kół różańcowych, klasztorów, modlitwa chorych i dzieci) to nie ornament, takie "umarłemu kadzidło", co to ani zaszkodzi, ani pomoże, tylko bodaj najpotężniejszy atut, jakim dysponują (czy też mogą dysponować),
- że - o ile okoliczności polityczne na to pozwalają - wybór określonych dat i godzin na dokonywanie trudnych posunięć może im zaskarbić przychylność Najwyższego, który chętnie nagradza postawę wiary, ufności w Jego pomoc - również zgodnie z obietnicami, jakich udzielił ustami swoich świętych (np. godzina święta 8 grudnia, Godzina Miłosiedzia, czyli 15.00 - szczególnie w piątek, itd.)
- że poświęcanie, błogosławienie, egzorcyzmowanie miejsc, sprzętów, przedmiotów, dokumentów itd. to nie ciemniackie gusła, tylko - znów - bardzo wyraźny, namacalny, materialny dowód wiary w moc błogosławieństwa Kościoła, szafarza Bożych łask i darów, w jego moc ochronną, umacniającą, zyskującą przychylność Bożej Opatrzności,
- że regularność i intensywność praktyk sakramentalnych i modlitwy ma przemożne i bezpośrednie przełożenie na skuteczność działania, że pozwala uzyskać nadprzyrodzoną jasność i dalekosiężność wglądu w wiele spraw z reguły przed ludźmi zakrytych,
- że oparcie się pokusie działania "per fas et nefas" z JEDNOCZESNYM zawierzeniem się wszechwładzy Boga, W Którym Nie Ma Żadnej Ciemności, daje po prostu CUDOWNE efekty, daleko przewyższające spodziewane efekty "grania znaczonymi kartami" (choćby i tylko sporadycznego),
- że motywowana religijnie uprzejmość, pokora, szacunek dla bliźniego potrafi (nie bez nadprzyrodzonej pomocy z Góry) zadziałać czasem o wiele lepiej, niż zimne, bezosobowe, technokratyczne pertraktacje handlowe; ludzie bardzo często pamiętają choćby mimochodem rzucone dobre słowo, drobne przysługi, stanięcie po ich stronie w na pozór nic nie znaczącej rozmowie itp. I w najmniej spodziewanym momencie mogą pomóc więcej, niżbyśmy się tego po nich spodziewali (znów - nie bez dobrego natchnienia z Góry).
Wiem, że doskonale to rozumie (więcej, realizuje to w praktyce!) pan marszałek Marek Jurek.
Wydaje mi się jednak, że lepszy byłby taki "stały konsultant", najlepiej zaufany duchowny (mogący od razu pełnić funkcje kapelana), dość dyspozycyjny, mający łatwy dostęp do obu PT Wysokich Urzędników, o nieposzlakowanym charakterze i przeszłości (bo ja wiem... ks. St. Małkowski...?).
Bardzo proszę poważnie to przemyśleć. I pamiętać, że zadufanie, pokładanie ufności wyłącznie we własny spryt i talenta wręcz prowokuje Boskiego Nauczyciela do udzielenia lekcji pokory, nierzadko bardzo bolesnej.
|